wtorek, 17 sierpnia 2010

Miłość
kocha wszystko, wiele przeżywa, wiele widzi,
dużo przemienia w dobro.
Jest jak łza, która dotyka każdego terenu duszy mojej.
Kocha nieustannie, nie zapomina zła, dąży do dobra.
Dba o swoje i o cudze.
Rozdaje siebie, daje innym ile może.
Nie zapomina pięknych wspomnień,
oddala to co bolesne.
Dotyka ciemne strony mego życia,
daje się unieść wśród płatków czerwonych róż.
Ulatnia się gdy czynię zło.
Przychodzi i daje wszystko co ma,
odchodzi gdy jej nie potrzeba.

niedziela, 8 sierpnia 2010

Cierpienie




Cierpienie

Ono nigdy nie mija,
zawsze wzrasta,
gdy chcesz by twoja wola się spełniała.
Nosisz w sobie winę,
drugiego człowieka,
który Ciebie poranił,
by ulżyć SOBIE.
Dziwne, że ludzie ….
słuchają, piszą,
Słowo Boga, mówią,
poznają, komentują.
Dziwne bo …
Nikt mnie nie kocha.
och cierpienie,
PRZYJACIÓŁKA MA DROGA JEDYNA,
Krzyżu mój Najukochańszy,
gdy kolejny wschodzi dzień
Na Tobie znajduje wytchnienie
czując i słysząc wbijanie gwoździ.
Och sztylecie Maryi wbity,
jakże często mnie ranisz.
przeszywasz codziennie mą spękaną duszę.
Tak boli,
ból rodzenia,
ból braku pomocy,
westchnienia.
Jezu w Ogrójcu odrzucony,
pociecha w strapieniach moich.
Wylewam przed Tobą duszę moją
i NIC czas długi.
Potem mała chwila odpoczynku
i Znów te same przychodzą westchnienia
Tamtych chwil, kiedy…
Co noc zadajesz mi pytanie
Czy kochasz Mnie jeszcze ?
Milczę bo w duszy mam tak wielkie cierpienie, LECZ
po chwili wypowiadam w głębi bez emocji
Tak Kocham Cię Jezu.
Ogród Oliwny, miejsce mego wiecznego pobytu.
Od urodzenia w nim spowity jestem,
bez ratunku, bez pomocy.

Poranek i znów to samo,
Któż mi pomoże ?
Kto mnie ocali z otchłani Szeolu ?
Kto do mnie rękę wyciągnie ?
Widzę gęste ciepłe ŚWIATŁO, to Jezus.
Lecz za chwil kilka znikłeś we mgle osamotnienia.
Czuję jakbyś mnie odrzucił, nie chciał.
Jakbyś mnie skazał na wieczne wygnanie,
jakbyś nie mógł na mnie już patrzeć,
jakbyś nie chciał znosić mej obecności,
jakbyś odrzucił to co Twe Ręce Same stworzyły,
O Panie.
wrażenie to nie ustaje,
dzień w dzień to samo mam wrażenie,
żeś Ty Panie, zostawił mnie na pożarcie lwom,
same małe bezbronne niewiniątko.
Oglądam się w lewo i w prawo,
Potem znów w PRAWO
I nie ma już Ciebie Jezu,
ZNIKŁĘŚ na zawsze ?!

W duszy mej rozpacz,
tak wielka się wije,
że nic już nie mogę przełknąć
tylko słowo nie chcę cię już idź precz.

W końcu dajesz słowo :
Ja, których kocham, karcę i ćwiczę.
Bądź gorliwy i nawróć się.
Moi oprawcy jakby porażeni,
zrozumieli co uczynili.
Słowo Boże pomaga dźwigać ciężary.
lecz cierpienie i ból pozostają.
Tracę nadzieję, wiarę, ufność.
Jezus pociechę mi daje :
Ludzie widzą to co jest na zewnątrz.
A Pan patrzy na serce.

Och cierpienie kiedy wreszcie się skończysz,
pragnę ujrzeć uśmiech poranka,
życia westchnienie,
mruganie słodkiego Podmuchy Świętego Wiatru